Typ tekstu: Książka
Autor: Pasławski Wiesław
Tytuł: 540 dni w armii
Rok wydania: 1999
Rok powstania: 2001
tam przyjść na ryby?
- Nie skądże! - żachnął się tutejszy rolnik.- Tak tylko się pytam. Służyłem na Mazurach. Koło jednostki było jezioro, no i na warcie czasami wędkowaliśmy.
- W tym stawie nie ma ryb - odrzekł Pawlak. - Wiem, bo wczoraj sprawdzałem. Same żaby. Takie wileeelkieee ropuchy - wydął usta i wytrzeszczył oczy udając kumkającą żabę. Kierowca ciągnika roześmiał się głośno i wrócił do rozmowy z cywilem sprzedającym w kantynie. Pawlak dopił kawę, rzucił okiem na zegarek i rzekł:
- Obiad za pięć minut. Chodźmy stanąć w kolejce. Odnieśliśmy puste szklanki do bufetu i wyszliśmy z kantyny.
- Popatrz, jaki ciekawski gościu - zwróciłem się do swojego współtowarzysza
tam przyjść na ryby?<br>- Nie skądże! - żachnął się tutejszy rolnik.- Tak tylko się pytam. Służyłem na Mazurach. Koło jednostki było jezioro, no i na warcie czasami wędkowaliśmy. <br>- W tym stawie nie ma ryb - odrzekł Pawlak. - Wiem, bo wczoraj sprawdzałem. Same żaby. Takie wileeelkieee ropuchy - wydął usta i wytrzeszczył oczy udając kumkającą żabę. Kierowca ciągnika roześmiał się głośno i wrócił do rozmowy z cywilem sprzedającym w kantynie. Pawlak dopił kawę, rzucił okiem na zegarek i rzekł:<br>- Obiad za pięć minut. Chodźmy stanąć w kolejce. Odnieśliśmy puste szklanki do bufetu i wyszliśmy z kantyny.<br>- Popatrz, jaki ciekawski gościu - zwróciłem się do swojego współtowarzysza
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego