Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 3
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
giętkimi. Żadnych pasztetów, mięs, wędlin z małych masarni. Można powiedzieć, że było stoisko z drobiem. Na końcu targu stała skromna, miła staruszka otoczona klatkami i pudłami kartonowymi pełnymi żywych kur i indyczek. Podeszłam strachliwie, bo w Warszawie kury widziałam tylko raz, w zoo, podczas spaceru z moim trzyletnim bratankiem. Normalnie kury znam jako stwory pływające, a nie chodzące. Pływające w rosole. - Dałabym pani kurkę z jajami, ale już mi się pokończyły - zagadnęła kobiecina. - Kura z jajami to chyba kogut? - wysiliłam się na głupi żart, ale pani na to: - Jaja mam osobno.
Do stolicy wróciłam swym kombi załadowanym jednym oscypkiem od anonimowej
giętkimi. Żadnych pasztetów, mięs, wędlin z małych masarni. Można powiedzieć, że było stoisko z drobiem. Na końcu targu stała skromna, miła staruszka otoczona klatkami i pudłami kartonowymi pełnymi żywych kur i indyczek. Podeszłam strachliwie, bo w Warszawie kury widziałam tylko raz, w zoo, podczas spaceru z moim trzyletnim bratankiem. Normalnie kury znam jako stwory pływające, a nie chodzące. Pływające w rosole. - Dałabym pani kurkę z jajami, ale już mi się pokończyły - zagadnęła kobiecina. - Kura z jajami to chyba kogut? - wysiliłam się na głupi żart, ale pani na to: - Jaja mam osobno. <br>Do stolicy wróciłam swym kombi załadowanym jednym oscypkiem od anonimowej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego