krzaczaste brwi i owa broda właśnie, dzięki którym Ambroż wyglądał trochę jak Bóg Ojciec na bizantyńskiej ikonie. <br>- Pan Brazda - powitał ich dość serdecznie. - Cóż, lepiej późno niż wcale. Ekspedycja, widzę, zakończona powodzeniem? Bez strat? Chwali się, chwali. A brat Urban Horn? Z jakiej chmury nam tu spadł?<br>- Z czarnej - odrzekł kwaśno Horn. - Dzięki za ratunek, bracie Ambrożu. Nie przyszedł ani o chwilkę za wcześnie.<br>- Radem, radem - kiwnął brodą Ambroż. - I inni radzi będą. Bośmy cię już opłakali, gdy się wieść rozniosła. Z biskupich pazurów wyrwać się trudno. Iście, snadniej myszy z kocich. Słowem, dobrze się stało... Chociaż i prawda to, żem