panny Kowalskie, te same, dzięki znajomościom których Borowski z Surmą wyszli swobodnie z pruszkowskiego obozu. Jadały ze służbą, przy "drugim stole". W gruncie rzeczy więc dwór wcale nie był aż tak pełny, jak zapewniano od pierwszej chwili. Widać trzeba było stwarzać taką właśnie atmosferę, aby bronić się od narzucania przymusowych kwater. Podobno w czworakach mieszkali jacyś warszawiacy, gnieździli się w spichrzu i w krochmalni. Ci jednak nie należeli do "towarzystwa". Zatrudniano ich w fabryce, czemu zresztą byli radzi. Praca w krochmalni, która obsługiwała wojsko, dawała dokument zwalniający od przymusu wyjazdu na roboty do Rzeszy.<br>Gospodarstwo domowe Malenia, także i "mleczne", podlegało