gospodarza, ale to, cośmy tu wypili, do mnie należy. Ja załatwię.<br>- Drogi panie, jeśteście moimi gośćmi. Ja pokryję, proszę mi to zostawić.<br>- Przenigdy! Nie życzę sobie, żeby pan za mnie płacił. Panie bufetowy, ile to będzie?<br>- Więc tak! Nie dość, że jedziemy wyjaśnić sprawę pańskiego nietaktu, pozwala pan sobie na kwestionowanie moich możliwości płatniczych? Jesteś pan niepoprawny impertynent!<br>Zygmunt zawyrokował:<br>- Już, zapłacę ja.<br>Poszli na ten kompromis. Wsiedli znowuż do taksówki i ruszyli dalej.<br>Bove przed naciśnięciem dzwonka swego mieszkania zaproponował:<br>- Pozwolicie, że ja żonie rzecz całą przedstawię. Może uda się sprawę załatwić przeproszeniem ze strony pana Stanisława. - To mówiąc, zadzwonił