w malarstwie pozostały monumentalne, kłamiące w żywe oczy postacie, rubensowskie, tyle że ciosane, nie obłe.<br>Odwiedzaliśmy stare kąty, miejsca, do których kiedyś nas rzucano, na front walki z reakcją. Nasza carte du Tendre, nadal aktualna. Ten sam dworek, gdzie zbierał się aktyw. To samo gniazdo jaskółek dymówek, jeszcze nie spopielałych, kwilących z taką samą jak kiedyś energią. Kozy wpatrzone w nas uważnie prostokątną źrenicą. (Kiedy Stefan odkrył ich przecięte czarnym paskiem oczy - jak u przestępcy, tyle że każde z osobna - przesłuchiwał je godzinami.) Jezioro z nietkniętą taflą, może trochę bardziej niż wtedy zarosłe trzciną. Weranda, na której toczyliśmy spory, tak żarliwe