Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
zmarszczonymi brwiami wpatrywał się w nie, Józef trwał w pozie wyczekującej.
- Psiakrew, ma pan rację, rzeczywiście, jest trochę krzywy, ale ciut... ciut!
- Kiedy, panie Bednarczyk, ja musiałem mieć rację, przecież ja mam oko wyrobione na tych kreśleniach. Ciągle, uważa pan, kreślę, i dla siebie, i dla kolegów. Krzywy jest i kwita, wola boska.
Bednarczyk z westchnieniem postawił lustro na komodzie, po czym usiadł na kanapie i jął wdziewać buty. Postękiwał i patrzał w zamglony poranek za oknami. Wreszcie zapytał:
- Panie Józefie, co byś pan zrobił na moim miejscu?
- Jak to? O czym pan mówi?
- No, gdyby się panu tak we wszystkim
zmarszczonymi brwiami wpatrywał się w nie, Józef trwał w pozie wyczekującej.<br>- Psiakrew, ma pan rację, rzeczywiście, jest trochę krzywy, ale ciut... ciut!<br>- Kiedy, panie Bednarczyk, ja musiałem mieć rację, przecież ja mam oko wyrobione na tych kreśleniach. Ciągle, uważa pan, kreślę, i dla siebie, i dla kolegów. Krzywy jest i kwita, wola boska.<br>Bednarczyk z westchnieniem postawił lustro na komodzie, po czym usiadł na kanapie i jął wdziewać buty. Postękiwał i patrzał w zamglony poranek za oknami. Wreszcie zapytał:<br>- Panie Józefie, co byś pan zrobił na moim miejscu?<br>- Jak to? O czym pan mówi?<br>- No, gdyby się panu tak we wszystkim
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego