dorosłych za wejście.<br>Tymczasem grupa Eugeniusza przegoniła z rynku głównego <orig>punkowców</> z tam-tamami, więc przenieśli się na mały rynek, gdzie natychmiast stworzyli doraźną kulturę alternatywną, leżeli na trawie, pili prosto z butelek, dawali dziadkowi "złotóweczkę na bułeczkę" i bębnili, bębnili. Dziewczyna w koralikach, która kilka dni temu, na początku laby, szukała sklepu monopolowego, najwyraźniej się stamtąd nie ruszyła, bo trzeciego dnia prezencji nie miała już żadnej i zataczała nogami elipsy jak Wacław po kilku winach. Jeden <orig>punkowiec</> prowadzał po mieście dobermana, a w przypiętym do paska kagańcu nosił butelkę. Inny zastanawiał się nad pytaniem jednego z <orig>długoweekendowych</> - dlaczego nosi koszulkę