Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
pierwsze pomorskie Fruhlingserwachen... Proszę, niech pan siada.
Gerta wniosła czubate talerze. I do proboszcza:
- To od Szubadków... pieczeń. Znowu żałowali, że ksiądz proboszcz nie zaszczycił...
- Wiem, wiem... ja "gardzę ich stołem"... Nie mam już siły tłumaczyć im... i pani, Gerto, że... albo msza święta, albo ta ich marzanna w czarnych łachach z ciuchów!... Bawi ich ta komedia, niech się bawią... Mnie tam nie zobaczą... chyba z kropidłem i wodą święconą!
- Śmieje się dobrotliwie. - Żartuję... przecież bym z Szubadków diabła nie egzorcyzmował... bo ja nie specjalista. A tu jeszcze diabły pomorskie; trzeba by do nich po tutejszemu, cooo, Frau Gerta?
Gerta udaje
pierwsze pomorskie Fruhlingserwachen... Proszę, niech pan siada. <br>Gerta wniosła czubate talerze. I do proboszcza: <br>- To od Szubadków... pieczeń. Znowu żałowali, że ksiądz proboszcz nie zaszczycił... <br>- Wiem, wiem... ja "gardzę ich stołem"... Nie mam już siły tłumaczyć im... i pani, Gerto, że... albo msza święta, albo ta ich marzanna w czarnych łachach z ciuchów!... Bawi ich ta komedia, niech się bawią... Mnie tam nie zobaczą... chyba z kropidłem i wodą święconą! <br>- Śmieje się dobrotliwie. - Żartuję... przecież bym z Szubadków diabła nie egzorcyzmował... bo ja nie specjalista. A tu jeszcze diabły pomorskie; trzeba by do nich po tutejszemu, cooo, Frau Gerta? <br>Gerta udaje
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego