Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
wpatrywali się w niebo, oczekując kolejnego nalotu... Spoglądali w jasny, wysłoneczniony, wysoki błękit z nieufnością i lękiem, jakby nagle zostali oszukani. Nienawidzili i bali się tego nieba. Jeszcze niedawno frunęły tędy bociany, czaple, żurawie. Klucze ptaków ciągnęły na południe wzdłuż wyjątkowo płytkiej tego lata Wisły, opadając niekiedy na rozległe, piaszczyste łachy.
Ludzie, którzy dotychczas spodziewali się na niebie tylko ptaków, nagle zobaczyli czarne samoloty z krzyżami na skrzydłach, zrzucające bomby, plujące ogniem, przerażające wyciem, niosące śmierć.
Niebo przestało już być własnością żurawi, a stało się złowieszczym żywiołem ludzi. Poprzednie czyste, jasne, przejrzyste było maską, oszustwem, kłamstwem.
Tak myślałaś, idąc przez poranione
wpatrywali się w niebo, oczekując kolejnego nalotu... Spoglądali w jasny, wysłoneczniony, wysoki błękit z nieufnością i lękiem, jakby nagle zostali oszukani. Nienawidzili i bali się tego nieba. Jeszcze niedawno frunęły tędy bociany, czaple, żurawie. Klucze ptaków ciągnęły na południe wzdłuż wyjątkowo płytkiej tego lata Wisły, opadając niekiedy na rozległe, piaszczyste łachy.<br>Ludzie, którzy dotychczas spodziewali się na niebie tylko ptaków, nagle zobaczyli czarne samoloty z krzyżami na skrzydłach, zrzucające bomby, plujące ogniem, przerażające wyciem, niosące śmierć.<br>Niebo przestało już być własnością żurawi, a stało się złowieszczym żywiołem ludzi. Poprzednie czyste, jasne, przejrzyste było maską, oszustwem, kłamstwem.<br>Tak myślałaś, idąc przez poranione
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego