więźnia i powolną śmierć w ciemnych, wilgotnych murach twierdzy Szlisselburga?...<br><br>Rzecz wydarzyła się w Warszawie, niedaleko Ogrodu Saskiego. Wyobraźmy sobie ulicę Rymarską, tuż obok placu Bankowego, pełną sklepików, hałaśliwych handlarzy z workami zarzuconymi na ramię. Jest 28 września 1883 roku.<br><br>Tam o godzinie trzeciej po południu mieli spotkać się: młoda, ładna kobieta i nieco starszy od niej elegancki mężczyzna o wytwornym sposobie bycia. Był to Ludwik Waryński.<br><br>Zanim pojawił się w tej okolicy, poszedł jeszcze na ulicę Waliców, do tajnej drukarni, gdzie akurat odbito ulotki z hymnem rewolucyjnym: Warszawianką.<br><br> Naprzód, Warszawo!<br><br> Na walkę krwawą,<br><br> Świętą, a prawą -<br><br> Marsz, marsz, Warszawo!<br><br> - refren ten