Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Powódź
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1975
i duże piwo.
Wilga jąkał się i mówił bardzo mało, Kotlarski zawsze miał coś przylepione do szczeciny na szczękach, Orłoś nosił nienagannie zwinięte pod kolanami buty gumowe, przez co nabierały one muszkieterskiego wyglądu, sprany sweter i szyperską czapkę z czarnego sukna, z otokiem wytłaczanym w drobne liście dębu i czarnym, lakierowanym daszkiem.
Orłoś pracował bowiem w letnikac h i przejezdnych, którym komitywa z tak doskonałym rybakiem wydawała się godna postawienia kolejki.
Oko miał na nich jak żbik.
Metoda jego polegała na nieomal milczącym uświetnianiu towarzystwa, wtrącał czasami, niby to pogrążony w swoich myślach, brednie w rodzaju: "na kancie nie ma łososia
i duże piwo.<br>Wilga jąkał się i mówił bardzo mało, Kotlarski zawsze miał coś przylepione do szczeciny na szczękach, Orłoś nosił nienagannie zwinięte pod kolanami buty gumowe, przez co nabierały one muszkieterskiego wyglądu, sprany sweter i szyperską czapkę z czarnego sukna, z otokiem wytłaczanym w drobne liście dębu i czarnym, lakierowanym daszkiem.<br>Orłoś pracował bowiem w letnikac h i przejezdnych, którym komitywa z tak doskonałym rybakiem wydawała się godna postawienia kolejki.<br>Oko miał na nich jak żbik.<br>Metoda jego polegała na nieomal milczącym uświetnianiu towarzystwa, wtrącał czasami, niby to pogrążony w swoich myślach, brednie w rodzaju: "na kancie nie ma łososia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego