Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Dzień Dobry
Nr: 20/04
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2001
czasy te, patrząc z czasu perspektywy, mogą wydawać się bajką), kiedy życie towarzyskie kwitło, kawiarnie, kawiarenki, kluby środowiskowe tętniły życiem, Jonasz Kofta był duszą towarzystwa. Opowiadał anegdoty, snuł opowieści i doradzał autorom, którzy wchodzili w zawodowe życie. Anegdoty były smaczne, opowieści barwne, choć nie zawsze prawdziwe to fascynujące, a rady lakoniczne i trafne. Czasami poeta przepadał. Był poza zasięgiem. Wtedy być poza zasięgiem było łatwiej. Nikt jeszcze nie słyszał o telefonach komórkowych. Ba! Telefon stacjonarny traktowany był jak luksus! Poeta przepadał, a kiedy pojawiał się - był pełen przeżyć. Potrafił go zafascynować mało znany malarz w małym miasteczku. Kiedy wracał do "wielkiego
czasy te, patrząc z czasu perspektywy, mogą wydawać się bajką), kiedy życie towarzyskie kwitło, kawiarnie, kawiarenki, kluby środowiskowe tętniły życiem, Jonasz Kofta był duszą towarzystwa. Opowiadał anegdoty, snuł opowieści i doradzał autorom, którzy wchodzili w zawodowe życie. Anegdoty były smaczne, opowieści barwne, choć nie zawsze prawdziwe to fascynujące, a rady lakoniczne i trafne. Czasami poeta przepadał. Był poza zasięgiem. Wtedy być poza zasięgiem było łatwiej. Nikt jeszcze nie słyszał o telefonach komórkowych. Ba! Telefon stacjonarny traktowany był jak luksus! Poeta przepadał, a kiedy pojawiał się - był pełen przeżyć. Potrafił go zafascynować mało znany malarz w małym miasteczku. Kiedy wracał do "wielkiego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego