poszłam do drugiego pokoju, wypaliłam papierosa, pooddychałam innym powietrzem, wróciłam do lóżka, a on znów tam był. Cała noc go szukałam, a kiedy zdawało mi się, że już zupełnie uleciał, wyszłam na balkon, oddychałam mroźną nocą, małe kropelki mżawki siadały mi na twarzy, kłuły w nogi zimnem. Zdjęłam koszulę, sta- łam tam nago, z zamkniętymi oczami, wdychałam noc i czekałam, aż skostnieję, aż cała skora zacznie mnie bolec. Potem wróciłam do lóżka i cała zanurzałam się w jego cieple i w tym zapachu, którego teraz było tak wiele. Wiłam się w tej pościeli cała noc, robiłam sobie dobrze, ostro, tak jak