do domu, wiedziano, gdzie jest. W południe dostawał drewnianą łyżkę i siadał ze wszystkimi za stołem, czerpiąc jak inni z jednej misy <orig>bonduki</> ze śmietaną. Akulonis był wielki, z plecami których płaskość zastanawiała Tomasza, bo nie znał nikogo, kto by trzymał się tak prosto. Płótno spodni na łydkach opasywał rzemieniami łapci aż do kolan. Łowienie ryb zajmował się z upodobaniem i co najważniejsze miał czółno. Za jabłoniami, koło <orig>świronka</>, grunt zniżał się w zatokę obrosłą <orig>ajerem</>, czółno w nim wygniotło przejście i leżało wyciągnięte do połowy. Dzieciom zakazano spychać je na wodę, więc mogły tylko udawać, że jadą, kołysząc się na