rzeka. Opadłaś na mech i zaczęłaś się śmiać - histerycznie i męcząco. Bo tam, w dole, był Czarci Jar, o którym mówił ci kiedyś Maurycy. Wówczas wydawało ci się, że opowiada o jakimś odległym i tajemniczym miejscu, a był tak blisko, bardzo blisko, jeśli mogła do niego dojść stara, podpierająca się laską kobieta.<br>W ten właśnie sposób odnalazłaś swego diabła. Bóg mieszkał w kościele, a czart w tym ponurym, pięknym zakątku, zasypanym jesienią czerwonymi, bukowymi liśćmi. "Maurycy - pisałaś w pamiętniku - dlaczego nie powiedziałeś, że to tak niedaleko? Dlaczego nigdy nie poszliśmy tam razem na spacer? Jaka piękna jest ta diabelska kraina. Dopiero