Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
głowy!
Z drugiej strony, to naprawdę mogło tak wyglądać. Na szczęście jestem poza podejrzeniem, nie byłbym w stanie pani podglądać, chociaż, proszę mi wierzyć, głęboko tego żałuję.
A więc jesteśmy sąsiadami. To naprawdę miło, że pani się zdecydowała porozmawiać. Nie mamy zbyt wielu znajomych, okoliczności nie są dla nas zbyt łaskawe, sama pani widzi.
Jest pani pielęgniarką. Na onkologii dziecięcej. Mój Jezu kochany, co też pani musi na co dzień oglądać. My już swoje przeżyliśmy, ale te maleństwa...
Taka praca. Taka praca.
Jak syn nie może, to przychodzi do nas taka pani z ośrodka, też pielęgniarka, ale to prosta kobieta, nie
głowy!<br>Z drugiej strony, to naprawdę mogło tak wyglądać. Na szczęście jestem poza podejrzeniem, nie byłbym w stanie pani podglądać, chociaż, proszę mi wierzyć, głęboko tego żałuję.<br>A więc jesteśmy sąsiadami. To naprawdę miło, że pani się zdecydowała porozmawiać. Nie mamy zbyt wielu znajomych, okoliczności nie są dla nas zbyt łaskawe, sama pani widzi.<br>Jest pani pielęgniarką. Na onkologii dziecięcej. Mój Jezu kochany, co też pani musi na co dzień oglądać. My już swoje przeżyliśmy, ale te maleństwa...<br>Taka praca. Taka praca.<br>Jak syn nie może, to przychodzi do nas taka pani z ośrodka, też pielęgniarka, ale to prosta kobieta, nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego