Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Wypytywał o dwóch robotników z depo, mówił o jakimś zwrotniczym, którego zatrzymano w pobliżu stacji. Okazało się, że "sztundysta" nazywa się Markow i że znaleziono przy nim fałszywe ruble. Ale policja traktowała go raczej jako ofiarę niż jako przestępcę.

Podczas obiadu omawiano szczegóły naszego wyjazdu do Warszawy.

Matka od dwóch lat nie widziala się ze swoją rodziną; wysyłała do sióstr zaproszenia, ale czas upływał i żadna z nich nie mogła zdecydawać się na daleką podróż do zapadłego osiedla kolejowego, położonego, według ich mniemania, na krańcu świata. Natomiast zarówno ciotki, jak stryjenki zapraszały nas do Warszawy, prześcigając się w wygodach ofiarowanej gościny
Wypytywał o dwóch robotników z depo, mówił o jakimś zwrotniczym, którego zatrzymano w pobliżu stacji. Okazało się, że "sztundysta" nazywa się Markow i że znaleziono przy nim fałszywe ruble. Ale policja traktowała go raczej jako ofiarę niż jako przestępcę.<br><br>Podczas obiadu omawiano szczegóły naszego wyjazdu do Warszawy.<br><br>Matka od dwóch lat nie widziala się ze swoją rodziną; wysyłała do sióstr zaproszenia, ale czas upływał i żadna z nich nie mogła zdecydawać się na daleką podróż do zapadłego osiedla kolejowego, położonego, według ich mniemania, na krańcu świata. Natomiast zarówno ciotki, jak stryjenki zapraszały nas do Warszawy, prześcigając się w wygodach ofiarowanej gościny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego