Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
Zamilkł i patrzył w sufit trzymając głowę na podłożonych dłoniach.
- Jesień - powiedział ciszej - cholerna jesień. Przeziębiłem się w drodze z zebrania do domu i masz, leżę... leżę. W stolarni pracujesz. Zjawił się u nas na zebraniach na Kole jeden uczeń stolarski. "Bartek" nazwaliśmy go. Nos perkaty, oczki niedźwiedzie, konopiasta czupryna, łebski chłopak...

Poprzez szyby, zaciemnione karbowanym w harmonijkę papierem, dolatywały chrzęszczące odgłosy. Mietek od dozorcy zamykał bramę o policyjnej godzinie, poruszając zardzewiałe zasuwy i łańcuchy.
Teraz dom odcięty od ulicy, dom, z którego nikt pod karą śmierci wyjść nie mógł, odpłynął od miasta jak statek, skazany na wewnętrzne życie. Ludzie zasypiali
Zamilkł i patrzył w sufit trzymając głowę na podłożonych dłoniach.<br>- Jesień - powiedział ciszej - cholerna jesień. Przeziębiłem się w drodze z zebrania do domu i masz, leżę... leżę. W stolarni pracujesz. Zjawił się u nas na zebraniach na Kole jeden uczeń stolarski. "Bartek" nazwaliśmy go. Nos perkaty, oczki niedźwiedzie, konopiasta czupryna, łebski chłopak...<br>&lt;gap reason="sampling"&gt;<br>Poprzez szyby, zaciemnione karbowanym w harmonijkę papierem, dolatywały chrzęszczące odgłosy. Mietek od dozorcy zamykał bramę o policyjnej godzinie, poruszając zardzewiałe zasuwy i łańcuchy.<br>Teraz dom odcięty od ulicy, dom, z którego nikt pod karą śmierci wyjść nie mógł, odpłynął od miasta jak statek, skazany na wewnętrzne życie. Ludzie zasypiali
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego