Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 4
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
śniegu. Dyszałam jak kurczę, któremu jest zbyt gorąco. Wzięli mnie z obu stron pod ramiona, ciągnęli, ale przy Rochers Rouges czułam, że mowy nie ma o dalszej wspinaczce, powiedziałam:
- Rzućcie mnie do szczeliny i idźcie dokąd chcecie.
Musisz iść z nami do końca - odpowiedzieli mi przewodnicy...
Weszłam, byłam bez tchu, ledwie żywa, ciągnęli mnie, nieśli, widziałam wszystko na biało, to znów na czarno, a potem zeszłam.

*

24 lipca 1998 - To data, na którą nie zwrócą uwagi historycy. Dla mnie niezapomniana.
W czasie naszej wyprawy na Mont Blanc wszyscy z jej pięciu uczestników weszli na wierzchołek o własnych siłach. Co prawda, przed wyruszeniem
śniegu. Dyszałam jak kurczę, któremu jest zbyt gorąco. Wzięli mnie z obu stron pod ramiona, ciągnęli, ale przy Rochers Rouges czułam, że mowy nie ma o dalszej wspinaczce, powiedziałam:<br>- Rzućcie mnie do szczeliny i idźcie dokąd chcecie.<br>Musisz iść z nami do końca - odpowiedzieli mi przewodnicy...<br>Weszłam, byłam bez tchu, ledwie żywa, ciągnęli mnie, nieśli, widziałam wszystko na biało, to znów na czarno, a potem zeszłam.<br><br>*<br><br>24 lipca 1998 - To data, na którą nie zwrócą uwagi historycy. Dla mnie niezapomniana.<br>W czasie naszej wyprawy na Mont Blanc wszyscy z jej pięciu uczestników weszli na wierzchołek o własnych siłach. Co prawda, przed wyruszeniem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego