by nie zdziałał. Gdy sponsorzy wyrzucali go drzwiami, on wracał oknem. Gdy budował swój pierwszy nowoczesny jacht - była to mała, śródlądowa jednostka, która miała dokopać wszystkim jachtom na wodach śródlądowych - ekipa wyruszyła na Białoruś, skąd przemyciła włókna węglowe, wówczas towar trudno w Polsce osiągalny i zbyt drogi, by kupić go legalnie. Gdy Paszke zbudował pierwszą morską tzw. "dużą kawę", to chcąc zdążyć na inauguracyjne regaty sezonu w Grecji, przewiózł tam jacht starym, ruskim samolotem przeznaczonym do transportu czołgów. Lot czymś takim, to jak przygoda z polską tabletką ekstazy: albo jej nie przeżyjesz, albo przeżyjesz i będziesz wspominał ze zgrozą do końca