ramionami. <br>- Mnie nie mówili o lekarstwie. <br>Wtedy Róża stwierdziła: <br>- Szkoda, godzinę temu czas już było podać digitalis. Przecież to dziecko ma serce słabe, ono bez digitalisu nie wytrzyma do spadku gorączki <br>Adam jęknął: <br>- Elciu, najdroższa, zapomniałem! Mówisz, że nie wytrzyma? Boże, co ja zrobiłem! Czy jeszcze nie za późno? Gdzie lekarstwo? <br>Wszystko leciało z drżących rąk. Róża sięgnęła po flaszkę i zaczęła odliczać krople do szklanki. "Raz, dwa, osiem, dziesięć - tyle należało odmierzyć. Nagle blask niesamowity pod czaszką... Duża dawka zabiłaby córkę Adama! Serce Marty, skurczone, stanęłoby na zawsze w chwili, kiedy ojciec drżał, czy swoim zaniedbaniem nie utrudnił walki. Ach