mi wsiąść, prosił tylko, żebym niczego nie dotykała - wspomina koszmar tamtego dnia. - Rozumiem go. Kiedy próbowałam wytrzeć twarz, kwas przeżarł mi rękawiczki. Kwas wżerał się w policzek, ucho, skórę głowy. Spływał po szyi, wsiąkał w szalik. Najgorzej było z prawym okiem. Zanim dojechali do szpitala, przestała na nie widzieć. <br>"Dzisiaj lekarze siemianowickiej oparzeniówki przeprowadzą pierwszy zabieg przeszczepu skóry Wiolantyny Mataniak, prokurator z Opola, oblanej kilka dni temu przez nieznanych sprawców kwasem siarkowym. - Usuniemy martwe tkanki skóry i nałożymy żywe - powiedział nam Henryk Lendor, lekarz dyżurny. - Te ostatnie będą pobierane z grzbietu stóp, których skóra jest bardzo podobna do skóry twarzy. Wczoraj