wyszła. Nauczycielka rozejrzała się po klasie i zatrzymała wzrok na Joannie. <br>- Masz iść do dyrektora - powiedziała, a widząc, że Joanna siedzi nieporuszenie, dodała zdecydowanie: - Teraz.<br>Joanna szła pustym korytarzem. Dotąd znała go tylko z przerw, wypełniających go hałaśliwą energią dziecięcą. Od dawna przymierzała się, by wzorem innych dzieci w trakcie lekcji podnieść rękę i zapytać, czy może iść do ubikacji, jednak dotąd się na to nie zdobyła. Szła przestraszona dziwną ciszą korytarza i echem własnych kroków, odbijającym się od kamiennej posadzki. Nie wiedziała, dlaczego została wezwana do dyrektora, z lękiem przeglądała w myślach swoje czyny, ale żaden rozsądny powód nie przychodził