determinacją oświadczył "nie rozumiem". Nie mogłem zawieść zaufania kobiety tak atrakcyjnej jak Wanda, wobec czego objaśniłem "zaliczyła pana do inteligentów, co u niej wcale nie jest komplementem", Wiatorowie uśmiech wspólnictwa mi przesłali, potwory w tamtej chwili zdawały się już im być niegroźnymi, inżynier bez obaw pudełko papierosów Mordzie podsunął, ale lewiatan, na przedni tytoń nieczuły, pletwy nie wyciągnął, patrzył w jakiś punkt na ścianie, lekko posapując. "Drugi aproposiak. Apropos defakto czy można za darmo" - odezwała się Tłusta wskazując na mnie pazurem, przysunęli się z krzesłami do mnie Wiatorowie, bratem w człowieczeństwie im byłem wobec potworów, a ja papierosa kolejno za Wandą