czarne, dwie wódki i karty. Roman podniecony zaczął je tasować.<br>- Dawno tu nie byłem. Nasi przychodzą wszyscy?<br>- Rozmaicie. Ale jak nie z "Pacyfiku", to z "Regalioru" , z "Białej Sali", z "Renesansu".<br>Roman rozejrzał się niecierpliwie po karciarni. - No, co do diabła, będziemy sami siedzieć? - Zaczekaj chwilę, zaraz przyjdą.<br>- Ech, do licha... - spojrzał jeszcze raz za siebie i ujrzał pod ścianą dwóch młodych mężczyzn - jeden o słodkawomdłej, uśmiechającej się twarzy, drugi o wiele mniejszy od tamtego i poważny, a obaj krostowaci. Coś mówili do siebie, wreszcie jeden ten ze słodkawomdłym uśmiechem, wstał i podszedł do Boryczki.<br>- Panowie nie macie z kim grać