Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
za "szykany" w sprawie Coke.
Zajęli miejsce w małej kafejce.
- Trzy aperitify - zbył szybko kelnera. - Otóż, panowie, stwierdziliście: żadnych Niemiec: Proszę bardzo: jutro o ósmej rano jedziemy do Paryża. Teraz dopiero dowiedzieli się o istocie sprawy. Mieli się zająć szmuglem lisich skórek.
- On to zapakuje, utka w maskę, pod karoserią... licho wie gdzie... Widziałem opelka, w którym dziś pojechało dwieście lisów. Za Boga nic nie wykapujesz. Tylko wóz musi chodzić jak zegarek, żadnych remontów po drodze, nic takiego... Przyjdziemy rano: nasz mercedes stoi jakby nigdy nic, że sam nie pokapujesz, gdzie on to utkał. Zajeżdżamy do Paryża - nie bójcie się, na
za "szykany" w sprawie Coke.<br>Zajęli miejsce w małej kafejce.<br>- Trzy aperitify - zbył szybko kelnera. - Otóż, panowie, stwierdziliście: żadnych Niemiec: Proszę bardzo: jutro o ósmej rano jedziemy do Paryża. Teraz dopiero dowiedzieli się o istocie sprawy. Mieli się zająć szmuglem lisich skórek.<br>- On to zapakuje, utka w maskę, pod karoserią... licho wie gdzie... Widziałem opelka, w którym dziś pojechało dwieście lisów. Za Boga nic nie wykapujesz. Tylko wóz musi chodzić jak zegarek, żadnych remontów po drodze, nic takiego... Przyjdziemy rano: nasz mercedes stoi jakby nigdy nic, że sam nie pokapujesz, gdzie on to utkał. Zajeżdżamy do Paryża - nie bójcie się, na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego