bomb lotniczych, pocisków czołgowych, artyleryjskich, granatów (z wyjątkiem bomby atomowej i okrętów podwodnych nie było chyba broni, której nie użyto by na afgańskiej wojnie). Ponad bezludnymi rumowiskami i kraterami sterczały wypalone kikuty wielopiętrowych domów i minarety meczetów.<br>Walki w Trzeciej Dzielnicy, choć nie ustawały niemal ani na chwilę, nie przepchnęły linii frontu gdzieś dalej, w jedną lub drugą stronę, co przyniosłoby wreszcie ulgę tej nieszczęsnej części miasta. Mudżahedini, którzy byli teraz jej jedynymi mieszkańcami, nie widzieli nawet takiej potrzeby. Zdążyli urządzić sobie w ruinach całe labirynty okopów, bezpiecznych kryjówek i wygodnych stanowisk strzeleckich, których nie zamierzali porzucać. Trwała pozycyjna wojna na wyczerpanie