Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
Połykam z apetytem, siorbiąc herbatę. Dzień jest skończony.
Andy, dziś się nie wykręcisz, idziemy na całą noc do restauracji. Widząc, jak rzednie mi mina, przytyka szybko palce do nosa i dodaje "money". On płaci.
Jak wytłumaczyć, że nie o pieniądze tu chodzi, że czeka w zimnym apartamencie głodny Myszołów, że listy, że wiele spraw, że jutro wstanę o czwartej, by żeglować po grzywach Pacyfiku przez kilka stron maszynopisu.
Andy, co mówi Seki San, jest święte, nie wypada odmówić. Czy mogę zabrać ze sobą Maruyamę, oczywiście zapłacę za nas oboje? Nie, Andy, nie możesz. Dlaczego? Ty tego nie zrozumiesz, za trudne dla
Połykam z apetytem, siorbiąc herbatę. Dzień jest skończony.<br> Andy, dziś się nie wykręcisz, idziemy na całą noc do restauracji. Widząc, jak rzednie mi mina, przytyka szybko palce do nosa i dodaje "money". On płaci.<br> Jak wytłumaczyć, że nie o pieniądze tu chodzi, że czeka w zimnym apartamencie głodny Myszołów, że listy, że wiele spraw, że jutro wstanę o czwartej, by żeglować po grzywach Pacyfiku przez kilka stron maszynopisu.<br> Andy, co mówi Seki San, jest święte, nie wypada odmówić. Czy mogę zabrać ze sobą Maruyamę, oczywiście zapłacę za nas oboje? Nie, Andy, nie możesz. Dlaczego? Ty tego nie zrozumiesz, za trudne dla
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego