Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
zaczynający się,
nie do zniesienia monolog.
- Nie na herbatę przyszłam, a jak Mahomet do góry,
skoro góra nie chciała. Powiedz matce...
- Powiem. Coś jeszcze?
- Znów mi przerywasz. Niech będzie... Nic. Wystarczy.
I nie odprowadzaj mnie. Nie potrzebuję. A temu swojemu
przyszywanemu dziadkowi przekaż ode mnie, żeby lepiej pilnował
domu. Ten łobuz znów się kręcił w okolicy. Plebanię
może okraść, nic mi po skarbach Doroty, ale Pażych
niech uważa. Wystarczy, że jednego kryminalistę w domu
trzyma.
Poszła.
Dominika krztusi się nagłymi łzami bezsilnej wściekłości.
Tego babce nie daruje! Jak mogła tak powiedzieć, skoro wie,
co znaczy Paweł dla dziadka Joachima. A... a
zaczynający się, <br>nie do zniesienia monolog.<br>- Nie na herbatę przyszłam, a jak Mahomet do góry, <br>skoro góra nie chciała. Powiedz matce...<br>- Powiem. Coś jeszcze?<br>- Znów mi przerywasz. Niech będzie... Nic. Wystarczy. <br>I nie odprowadzaj mnie. Nie potrzebuję. A temu swojemu <br>przyszywanemu dziadkowi przekaż ode mnie, żeby lepiej pilnował <br>domu. Ten łobuz znów się kręcił w okolicy. Plebanię <br>może okraść, nic mi po skarbach Doroty, ale Pażych <br>niech uważa. Wystarczy, że jednego kryminalistę w domu <br>trzyma.<br>Poszła.<br>Dominika krztusi się nagłymi łzami bezsilnej wściekłości. <br>Tego babce nie daruje! Jak mogła tak powiedzieć, skoro wie, <br>co znaczy Paweł dla dziadka Joachima. A... a
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego