Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
jak się spodziewał, będzie czystym żywiołem, okazało się czymś uciążliwym i nieromantycznym. Przykre uczucie niezaspokojenia, tym bardziej że przez środek szosy przekopano już szeroki szlak, szeroki na tyle, że mogły przejechać sanki. Najpierw sanki, a potem przejadą samochody. Niemcy do odrzucania śniegu zagnali ludzi z okolicy. Minął kolumnę idącą z łopatami na ramionach. Za kolumną szedł ksiądz, z ostatnią posługą do umierającego. Na dźwięk dzwoneczka bladego ministranta w zszarzałej komży ludzie klękali w śniegu obsypanym migotem, jakby ktoś rozrzucił tony żelaznych opiłków. I Jassmont ukląkł na jedno kolano. Nad domami, nad ulicami zawisła ciemna chmara ptaków. Szukających żeru lub pragnących ogrzać
jak się spodziewał, będzie czystym żywiołem, okazało się czymś uciążliwym i nieromantycznym. Przykre uczucie niezaspokojenia, tym bardziej że przez środek szosy przekopano już szeroki szlak, szeroki na tyle, że mogły przejechać sanki. Najpierw sanki, a potem przejadą samochody. Niemcy do odrzucania śniegu zagnali ludzi z okolicy. Minął kolumnę idącą z łopatami na ramionach. Za kolumną szedł ksiądz, z ostatnią posługą do umierającego. Na dźwięk dzwoneczka bladego ministranta w zszarzałej komży ludzie klękali w śniegu obsypanym migotem, jakby ktoś rozrzucił tony żelaznych opiłków. I Jassmont ukląkł na jedno kolano. Nad domami, nad ulicami zawisła ciemna chmara ptaków. Szukających żeru lub pragnących ogrzać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego