między skałami. Próg był wysoki - słyszałem szum i łoskot. Ojciec <br>machał wiosłami -<br>manewrował pontonem między kamieniami. Czułem,<br>jak porwani z wielką siłą przelecieliśmy między głazami, woda chlusnęła do środka, <br>kolana i plecy były mokre, twarz,<br>włosy. Wiosła błysnęły nad głową i już<br>było po wszystkim - znów płynęliśmy środkiem, szum i łoskot oddalały<br>się, milkły, jak pomruki burzy. Omijaliśmy łachy kamieni i piasku,<br>płynęliśmy wolno w cieniu drzew.<br> Później suszyliśmy wszystko na kamiennej plaży - na wyspie. Ponton<br>leżał odwrócony do góry dnem. Obok koszule, swetry, koce, materace,<br>niebieski namiot. Kolorowe plamy na szarym tle.<br> Ojciec miał stary aparat lustrzankę, który trzymał pod