podejrzliwie. Nagle odezwała się:<br>- Dlaczego sine paznokcie? Dlaczego?<br>I wtenczas Marta osunęła się na podłogę. Głosu Róży, który wymawiał te słowa, nie mogła inaczej znieść: gruby, ciężki, tłoczył się do ziemi. Nie odrywała jednak wzroku od warg, zza których płynął. Róża nie od razu wydobyła go z siebie. Tak zazwyczaj lotny - zapadł teraz widocznie w jakieś grzęzawiska. Szukała ustami... zstępowała, zdumiona, coraz głębiej we własne czeluście. na koniec dał się wydźwignąć... Kiedy zabrzmiało okropne "<hi>dla-cze-go</>?", twarz Róży wyraziła zwycięstwo. Nie strach i nie naganę, które winny być w tym pytaniu zawarte, tylko zwycięstwo nad okropnym głosem.<br>- Ach, ach - jęknął