się tam cały, i to zbliżał, to oddalał od niej lśniący zad, w czym go ruchami tyłka skwapliwie wspierała, i rżał pożądliwie, nim wreszcie opadł z sił, i stał jeszcze chwilę na tylnych nogach, ze zwieszonym łbem, nim go wyprowadzono, uwolniwszy spod niego dziewczynę, która podniosła się ciężko z kolan, lśniąca od potu, ale gdy znów odezwały się flety i bębenki, podjęła taniec, a jej leniwe teraz ruchy, rozkołysane piersi i drgające pośladki zdradzały nieustającą gotowość, i kiedy spojrzałem po siedzących w krąg gościach, nie mogłem nie dojrzeć, że śmiało by mogli z osłem współzawodniczyć,<br>i wkrótce potem patrzyłem z niedowierzaniem