Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
Kleksa nie mogę patrzeć. Zobaczysz, co ja jeszcze
narobię. Długo będziecie mnie pamiętali.

Mówił coraz głośniej, wreszcie jednak uspokoił
się, oparł głowę na rękach i po chwili usnął.

Skorzystałem z tego, wypuściłem złapanego szczygła
i cicho stąpając na palcach, pobiegłem do Akademii.

Chłopcy kończyli już swoje zajęcia. Pokoje i sale
lśniły czystością, aż przyjemnie było spojrzeć.

Zjedliśmy wcześnie kolację i poszliśmy spać.

Alojzego nie było i nikt nawet o niego się nie zatroszczył.
Postanowił widocznie spędzić noc w parku, czemu wcale
się nie dziwiłem, gdyż wiedziałem, że ciało
jego nie odczuwa chłodu.

Nazajutrz wystroiliśmy się od rana i oczekiwaliśmy
przybycia bajek
Kleksa nie mogę patrzeć. Zobaczysz, co ja jeszcze <br>narobię. Długo będziecie mnie pamiętali.<br><br>Mówił coraz głośniej, wreszcie jednak uspokoił <br>się, oparł głowę na rękach i po chwili usnął.<br><br>Skorzystałem z tego, wypuściłem złapanego szczygła <br>i cicho stąpając na palcach, pobiegłem do Akademii.<br><br>Chłopcy kończyli już swoje zajęcia. Pokoje i sale <br>lśniły czystością, aż przyjemnie było spojrzeć.<br><br>Zjedliśmy wcześnie kolację i poszliśmy spać.<br><br>Alojzego nie było i nikt nawet o niego się nie zatroszczył. <br>Postanowił widocznie spędzić noc w parku, czemu wcale <br>się nie dziwiłem, gdyż wiedziałem, że ciało <br>jego nie odczuwa chłodu.<br><br> Nazajutrz wystroiliśmy się od rana i oczekiwaliśmy <br>przybycia bajek
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego