potarganych czarownic. Jeśli prędko zacisnę powieki, to zamiast cieni wpełznie przez okno różowy poranek, wyskoczę z łóżka i pobiegnę do Andzi prosić o śniadanie.<br>Tymczasem oczy otwierają się wbrew mojej woli, wiedźmy kiwają<br>wiechami liści, nie ustępują, chociaż z jadalni słychać zbawcze rozmowy. Mamusia robi pewnie sweterek na drutach, nie lubi siedzieć bezczynnie; ciocia Jadwinia układa pasjansa, babcia plotkuje o wielkich krewnych i śmieje się z małych: ma język, że nie daj Boże; przylepia ludziom okrutnie zabawne etykietki. Ale nie wiem komu ani jakie, bo drzwi zamknięte, więc wołam cichutko, cichutko, później coraz głośniej, aż mama przychodzi trochę zagniewana, lecz na