Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
obelgami? I o jakiego znowuż grzyba jej chodziło?
Wielka sala wypełniona była w jednej trzeciej. Gdy Vassone skończyła i zapaliły się światła, podniósł się las rąk. Hunt przyglądał się z górnego wejścia, kto pyta, o co i jakim tonem. Próbował wstępnie zlokalizować linie podziału. Hacjenda milczała, najbardziej napastliwi byli zaś ludzie Departamentu Stanu i CIA, czego należało się spodziewać.
Wychodząc, Marina minęła Nicholasa w drzwiach.
- Poprowadzi pani czwartą grupę - przypomniał jej. - Krasnow zgłosił się do szóstej, tej wojennej.
- Muszę jeszcze zdążyć na "Curtwaitera" - zbyła go, zerkając na zegarek. - W weekend powinniśmy się jakoś zainstalować, w poniedziałek ściągam estepowców. Pan wybaczy.
Tylko
obelgami? I o jakiego znowuż grzyba jej chodziło? <br>Wielka sala wypełniona była w jednej trzeciej. Gdy Vassone skończyła i zapaliły się światła, podniósł się las rąk. Hunt przyglądał się z górnego wejścia, kto pyta, o co i jakim tonem. Próbował wstępnie zlokalizować linie podziału. Hacjenda milczała, najbardziej napastliwi byli zaś ludzie Departamentu Stanu i CIA, czego należało się spodziewać. <br>Wychodząc, Marina minęła Nicholasa w drzwiach. <br>- Poprowadzi pani czwartą grupę - przypomniał jej. - Krasnow zgłosił się do szóstej, tej wojennej. <br>- Muszę jeszcze zdążyć na "Curtwaitera" - zbyła go, zerkając na zegarek. - W weekend powinniśmy się jakoś zainstalować, w poniedziałek ściągam &lt;orig&gt;estepowców&lt;/&gt;. Pan wybaczy. <br>Tylko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego