Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
wycedziła. - Słyszysz? Zamordujesz go.
- Ja już nie żyję. Nie można zamordować trupa.
- Ale do więzienia za to trafić można. - Rozmawiała z jednym, patrzyła na drugiego. - Ja... rozumiem. Oddałabym wszystko, żeby jakoś... Ale nie wolno zabijać ludzi.
Kiernacki ostentacyjnie wlał w siebie kolejną pięćdziesiątkę.
- I kto to mówi - mruknął.
- Wyjdź - machnęła lufą automatu. - Z zegarami różnie bywa.
- Ty głupia dziwko! - Wesołowskiemu skończyła się cierpliwość. Szarpnął się pierwszy raz, demonstrując mimowolnie jakość zamocowań. Kończyny nawet o milimetr nie oddaliły się od fotela. - To nie tobie pourywa nogi i ręce! Zostaw nas! Won z mojego domu! Jeszcze ja tu rządzę! Obiecałeś mi! - posłał rozgorączkowane
wycedziła. - Słyszysz? Zamordujesz go.<br>- Ja już nie żyję. Nie można zamordować trupa.<br>- Ale do więzienia za to trafić można. - Rozmawiała z jednym, patrzyła na drugiego. - Ja... rozumiem. Oddałabym wszystko, żeby jakoś... Ale nie wolno zabijać ludzi.<br>Kiernacki ostentacyjnie wlał w siebie kolejną pięćdziesiątkę.<br>- I kto to mówi - mruknął.<br>- Wyjdź - machnęła lufą automatu. - Z zegarami różnie bywa.<br>- Ty głupia dziwko! - Wesołowskiemu skończyła się cierpliwość. Szarpnął się pierwszy raz, demonstrując mimowolnie jakość zamocowań. Kończyny nawet o milimetr nie oddaliły się od fotela. - To nie tobie pourywa nogi i ręce! Zostaw nas! Won z mojego domu! Jeszcze ja tu rządzę! Obiecałeś mi! - posłał rozgorączkowane
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego