Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
sprawie.
To mówiąc przycisnęła cyngiel pistoletu. Błysnął niebieski płomyk, od którego zapaliła papierosa. Pistolet okazał się zapalniczką.
Opuściłem ręce i dotknąłem dłonią czoła. Było mokre od potu. Naprawdę wierzyłem, że ona mnie zastrzeli.
- Dał się pan nabrać, co? - triumfowała Zenobia. - Najadł się pan strachu. Miałam nie lada frajdę, gdy przed lufą zapalniczki drżał pan jak osika. Zemściłam się na panu za tę chwilę na łąkach. Upokorzył mnie pan, ale teraz odpłaciłam panu z nawiązką.
Podszedłem bliżej i zerknąłem na zapalniczkę.
- To podarunek od Fryderyka - wyjaśniła. - Sterroryzowałam pana Samochodzika, detektywa-amatora, poszukiwacza przygód. Mam błogą nadzieję, że od dziś odechce się panu
sprawie.<br>To mówiąc przycisnęła cyngiel pistoletu. Błysnął niebieski płomyk, od którego zapaliła papierosa. Pistolet okazał się zapalniczką.<br>Opuściłem ręce i dotknąłem dłonią czoła. Było mokre od potu. Naprawdę wierzyłem, że ona mnie zastrzeli.<br>- Dał się pan nabrać, co? - triumfowała Zenobia. - Najadł się pan strachu. Miałam nie lada frajdę, gdy przed lufą zapalniczki drżał pan jak osika. Zemściłam się na panu za tę chwilę na łąkach. Upokorzył mnie pan, ale teraz odpłaciłam panu z nawiązką.<br>Podszedłem bliżej i zerknąłem na zapalniczkę.<br>- To podarunek od Fryderyka - wyjaśniła. - Sterroryzowałam pana Samochodzika, detektywa-amatora, poszukiwacza przygód. Mam błogą nadzieję, że od dziś odechce się panu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego