tak długo wracałam z "Pod Skoczni"? - bo ostatni rejestr miała z baru "Pod Skocznią", gdzie utrwalił się jej hejnał; potem - nicość i moje świadectwo, że dotarła do domu trochę po trzynastej. Wtedy jeszcze przed południem nie podawano w knajpach alkoholu, więc zaopatrzyła się w Peweksie i w ogródku, na świeżym lufcie, jak menelka piła spod stolika.<br>- Czyli jednak nie krępowała się pokazać ludziom?<br>- Musiała. Wiedziała, że w domu nie pozwolę się schlać; inaczej: podejrzewała, że nie pozwoliłbym, ale okazało się, że moja kontrola jest gówno warta. Kuba, to coś jak w złym śnie: to chałupa stała się nagle pełna alkoholu, jakieś