zapatrzony w dalekie niebo nad horyzontem. Czatował jak bezbronny żołnierz, kiedy z pyłu gwiazd wyłoni się niechybna śmierć. Niczyja wyobraźnia nie pracowała tak gorączkowo. W głębi kazachstańskiego stepu, która innym dawała łagodne poczucie bezpieczeństwa, starzyk przecierał zmęczone oczy i wpatrywał się w zachodni nieboskłon, skąd szła zagłada, jakby cień pełgających łun dalekiej wojny przemykał po nawisłym, stepowym niebie.<br><br><br>22<br>Zbliżyli się do drewnianego domku, który stał na uboczu, z dala od budowy, wsunięty w step. W oknach było ciemno. Fryderyk zastukał do drzwi, a kiedy nikt się nie odezwał, zapukał mocno w szybę. Rozbłysło światło, w głębi sionki pojawiła się krępa