Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
wytrzymam bez żadnego zajęcia. Nie nadawałam się do plotek w saloniku ani do gry w tysiąca z adwokatem. Nie mogły mi zapełnić czasu beznadziejne spacery po wietrznej, klonowej alejce nad stawem. Była już całkiem zasłana zgniłymi liśćmi, a od wody pokrytej żółtawozieloną rzęsą szedł wilgotny zaduch. Miałam już za sobą lustrację obory, stajni, owczarni, chlewów i kurników. Zwiedziłam krochmalnię. To było najciekawsze, zupełnie nieznane. Śledziłam proces powstawania ziemniaczanej mąki, błyszczącej i chrzęstliwej jak szkło. Znałam chyba wszystkich warszawiaków, uwijających się przy maszynach i w suszarni. Tam, na górze, w słodkiej, nieokreślonej woni pracowały kobiety. Były siwe od kurzu, owiązane pod brodę
wytrzymam bez żadnego zajęcia. Nie nadawałam się do plotek w saloniku ani do gry w tysiąca z adwokatem. Nie mogły mi zapełnić czasu beznadziejne spacery po wietrznej, klonowej alejce nad stawem. Była już całkiem zasłana zgniłymi liśćmi, a od wody pokrytej żółtawozieloną rzęsą szedł wilgotny zaduch. Miałam już za sobą lustrację obory, stajni, owczarni, chlewów i kurników. Zwiedziłam krochmalnię. To było najciekawsze, zupełnie nieznane. Śledziłam proces powstawania ziemniaczanej mąki, błyszczącej i chrzęstliwej jak szkło. Znałam chyba wszystkich warszawiaków, uwijających się przy maszynach i w suszarni. Tam, na górze, w słodkiej, nieokreślonej woni pracowały kobiety. Były siwe od kurzu, owiązane pod brodę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego