jedna sprawa...<br>- Wiesz, był taki moment... kiedy pierwszy raz zobaczyłem Paryż... Miałem go w wyobraźni przez lata tak wyraźnie, że w zasadzie nic mnie nie zaskoczyło, bo Paryż na tym między innymi polega, że od połowy XIX wieku wszystko tam jest na swoim miejscu... Ale ten moment, w którym późnym lutowym popołudniem stanąłem pod, excusez-moi, latarnią i zobaczyłem na niej napis Avenue des Champs-Élysées... Z lewej strony Łuk Triumfalny, z prawej - perspektywa Placu Concorde, Ogrodów Tuilleries i Łuku Karuzeli... Jeszcze dziś, jak o tym mówię, czuję takie ściśnięcie serca...<br>- Rozumiem cię, Paryż robi wrażenie...<br>Nic nie zrozumiała. To przecież