zabrzmiał w kolumnie spazmatyczny, zdławiony okrzyk.<br>Stężałe, śmiertelnie blade twarze podchorążych posuwały się w ciemność i głuszę Nowego Światu. - Gorejące, w rozwarciu wysilone oczy zionęły grozą, wściekłością i rozpaczą; w okna pogasłe, jakby tchem czyimś okropnym zdmuchnięte, w mury oślepłe, nieporuszone - zimne i czarne, w bramy brutalnie zatrzaśnięte - Szpada Wysockiego łyskała przed kolumną gniewnym, stalowym zygzakiem...<br>Ostry skowyt wiatru podrywał się raz wraz, szarpał deskami szyldów, chwiał latarniami... Świstał szyderczo, przejmująco - Oderwał się z kolumny cień z najeżonym bagnetem i w pędzie pod latarnię ku Kazimierzowi skoczył.<br>- Bracie żołnierzu! Nuże z nami! - zawołał potrząsając gwerem.<br>Spojrzeli sobie w twarze.<br>Poznali się