Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
kulminację w szklanym i jękliwym jak dzwon akordzie.
- Ja cię... - zaczął Rymbaba. I nie dokończył.
Nad przepaścią legł most. Most z lodu, skrzącego się i połyskującego jak brylant.
- Dalej - Huon von Sagar mocno chwycił konia za wodze przy munsztuku. - Przechodzimy.
- A zdzierży toto? Nie pęknie?
- Z czasem pęknie - wzruszył ramionami mag. - To rzecz bardzo nietrwała. Każda chwila zwłoki zwiększa ryzyko.
Notker Weyrach nie zadawał dalszych pytań, spiesznie pociągnął konia za Huonem. Za nim wszedł na most Kuno Wittram, następny ruszył Rymbaba. Podkowy dzwoniły na lodzie, toczyło się szklane echo.
Widząc, że Hubercik nie może sobie poradzić z koniem i Katarzyną Biberstein
kulminację w szklanym i jękliwym jak dzwon akordzie. <br>- Ja cię... - zaczął Rymbaba. I nie dokończył. <br>Nad przepaścią legł most. Most z lodu, skrzącego się i połyskującego jak brylant. <br>- Dalej - Huon von Sagar mocno chwycił konia za wodze przy munsztuku. - Przechodzimy.<br>- A zdzierży toto? Nie pęknie? <br>- Z czasem pęknie - wzruszył ramionami mag. - To rzecz bardzo nietrwała. Każda chwila zwłoki zwiększa ryzyko. <br>Notker Weyrach nie zadawał dalszych pytań, spiesznie pociągnął konia za Huonem. Za nim wszedł na most Kuno Wittram, następny ruszył Rymbaba. Podkowy dzwoniły na lodzie, toczyło się szklane echo.<br>Widząc, że Hubercik nie może sobie poradzić z koniem i Katarzyną Biberstein
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego