Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 5
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
jej to prawie całe popołudnie. Dopiero wieczorem mogę nadrobić zaległości w pogawędkach ze znajomymi. Rzadziej się spotykamy, bo każdy uczy się do matury, dlatego na gadzie odreagowujemy i odbijamy sobie stracony czas. No i zrobiło się późno, mama
krzyczy, żebym szła spać, bo jutro do szkoły nie wstanę. Jeszcze kilka maili. Wyłączam
po północy.

Czwartek
Zamiast zjeść obiad, zajęłam się ściąganiem MP3. Obiecałam nagrać parę piosenek koleżance. Oczywiście, jak w jakimś filmie, w którym wszyscy są przeciwko mnie, ledwo usiadłam, a już słyszę krzyk mamy, że jak zwykle nic nie robię, naczynia niepozmywane, o plecak można się zabić. I że jak
jej to prawie całe popołudnie. Dopiero wieczorem mogę nadrobić zaległości w pogawędkach ze znajomymi. Rzadziej się spotykamy, bo każdy uczy się do matury, dlatego na gadzie odreagowujemy i odbijamy sobie stracony czas. No i zrobiło się późno, mama <br>krzyczy, żebym szła spać, bo jutro do szkoły nie wstanę. Jeszcze kilka maili. Wyłączam <br>po północy. <br><br>Czwartek <br>Zamiast zjeść obiad, zajęłam się ściąganiem MP3. Obiecałam nagrać parę piosenek koleżance. Oczywiście, jak w jakimś filmie, w którym wszyscy są przeciwko mnie, ledwo usiadłam, a już słyszę krzyk mamy, że jak zwykle nic nie robię, naczynia niepozmywane, o plecak można się zabić. I że jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego