mówię cięcieliny.<br><br>Idtotnie, wkrótce zjawia się najmłodsza córka doktora Jakuba, czternastoletnia Raisa, i zaprasza rodziców na wieczór na winta.<br><br>Matka częstuje ją czekoladkami od Fruzińskiego, które w drewnianej skrzyneczce przysłała nam z Warszawy ciotka Aniela, po czym Raisa wybiega na ulicę podskakując od czasu do czasu na jedńej nodze jak mała dziewczynka.<br><br>Nikomu z nas Wielkie Łuki nie przypadły do serca. Ojciec twierdził, że praca w warsztatach jest nieciekawa i że równie dobrze mógłby nimi kierować jakiś doświadczony majster. Matka przechodziła okres nostalgii, tęskniła za Warszawą, odczuwała brak nowosokolnickich przyjaciół, żałowała, że nie ma panny Kazimiery, i teraz dopiero wyrażała się z