aż do brzegu Olzy, a ścieżki wiją się wśród roślin, krzewów i kwiatów, niektórych nie znanych mi nawet z nazwy, jakby przywiezionych tu skądś z daleka i posadzonych wśród tutejszej flory. Może to doktorowi ma przypominać jego dawny dom rodzinny, jego dzieciństwo u stóp Kaukazu, przy bliskiej rzece Kurze. Jakże maleńką czuję się wśród tych Olbrzymów - rozumu i serca. Daj mi, Panie Boże, mieć to szczęście bywania u nich i przebywania w tym kręgu rodzinnym jak najdłużej, z panem doktorem, jego żoną i ich synami: skupionym zawsze Stanisławem o kruczych włosach, oczach czarnych świecących, które przypominały jego bohaterskiego stryja, po którym