Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
przed domem i patykiem rysował na ziemi jakieś prostokąty.

Wani powodziło się teraz całkiem dobrze. Jego ojciec, którego niegdyś nazywał wujem, pewnego dnia zainteresował się dziećmi i roztoczył nad nimi opiekę. Stało się to dzięki temu, że przebył jakąś ciężką chorobę. Mówił, że miał dręczące wizje. Ukazał mu się w malignie św. Jerzy i groził odrąbaniem głowy, jeśli nie zajmie się dziećmi. Po wyzdrowieniu poszedł do Ławry Pieczerskiej, gdzie złożył uroczyste ślubowanie. Od tej chwili wypłacał ciotce Mandrowskiej stałą pensję, obiecał wysłać ją na kurację do Kisłowodska, a Wanię zaprosił do siebie na całe lato.

- Miałem dzisiaj egzamin z geometrii... Trzeba
przed domem i patykiem rysował na ziemi jakieś prostokąty.<br><br>Wani powodziło się teraz całkiem dobrze. Jego ojciec, którego niegdyś nazywał wujem, pewnego dnia zainteresował się dziećmi i roztoczył nad nimi opiekę. Stało się to dzięki temu, że przebył jakąś ciężką chorobę. Mówił, że miał dręczące wizje. Ukazał mu się w malignie św. Jerzy i groził odrąbaniem głowy, jeśli nie zajmie się dziećmi. Po wyzdrowieniu poszedł do Ławry Pieczerskiej, gdzie złożył uroczyste ślubowanie. Od tej chwili wypłacał ciotce Mandrowskiej stałą pensję, obiecał wysłać ją na kurację do Kisłowodska, a Wanię zaprosił do siebie na całe lato.<br><br>- Miałem dzisiaj egzamin z geometrii... Trzeba
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego