Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
papiery lampionów, gęstwiny hieroglifów - całą tę japońszczyznę, której tak pragnąłem, ku której przebijałem się przez 6 tysięcy mil Pacyfiku.
Konnichiwa! Wzorzyste kimono kłania się nam do samej ziemi. Przy kolejnym skłonie dostrzegam złożoną w czarującym, naturalnym uśmiechu buzię. To żona gospodarza Fujimori San. W przeciwieństwie do topornych rysów mego towarzysza małżonka jest uosobieniem gracji, delikatności. Po prostu przepiękna.
Wysiadamy i tu, na progu domu, w którym żyją, produkują suszone wodorosty - mori, sprzedają je i podejmują gości, dowiaduję się raz jeszcze, co znaczy japońska żona. Pani Fujimori kłania się. Już nie pamiętam, komu najpierw - gościowi przez grzeczność, czy mężowi przez uszanowanie. Nieskończoną
papiery lampionów, gęstwiny hieroglifów - całą tę japońszczyznę, której tak pragnąłem, ku której przebijałem się przez 6 tysięcy mil Pacyfiku.<br> Konnichiwa! Wzorzyste kimono kłania się nam do samej ziemi. Przy kolejnym skłonie dostrzegam złożoną w czarującym, naturalnym uśmiechu buzię. To żona gospodarza Fujimori San. W przeciwieństwie do topornych rysów mego towarzysza małżonka jest uosobieniem gracji, delikatności. Po prostu przepiękna.<br> Wysiadamy i tu, na progu domu, w którym żyją, produkują suszone wodorosty - mori, sprzedają je i podejmują gości, dowiaduję się raz jeszcze, co znaczy japońska żona. Pani Fujimori kłania się. Już nie pamiętam, komu najpierw - gościowi przez grzeczność, czy mężowi przez uszanowanie. Nieskończoną
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego